
Lech Wałęsa kilka tygodni temu ogłosił, że jest zdegustowany i zmęczony trwającymi już kilkanaście lat oskarżeniami o jego rzekomą współpracę z SB, więc chce spotkać się twarzą w twarz z prawicowymi historykami i publicystami, aby odpowiedzieć na ich insynuacje. Wymienił z nazwiska Grzegorza Brauna, ultrakatolickiego publicystę i reżysera filmu dokumentalnego "Plusy dodatnie, plusy ujemne" (2006), w którym Wałęsa jest oskarżony o bycie TW "Bolek". Wałęsa, jako miejsce debaty, zaproponował siedzibę Instytutu Pamięci Narodowej (IPN).
IPN przystał na tę propozycję i podał, że debata odbędzie się 16 marca o godz. 17. Ustalono, kto - poza Wałęsą - miałby wziąć w niej udział: dr Piotr Gontarczyk, dr hab. Sławomir Cenckiewicz, dr hab. Jan Skórzyński, dr Grzegorz Majchrzak, dr Andrzej Drzycimski oraz Paweł Zyzak, Piotr Semka i właśnie Grzegorz Braun.
Tymczasem dziś rano na swoim profilu na stronie Wykop.pl Lech Wałęsa napisał: “Poprosiłem IPN, aby zorganizował spotkanie prowadzące do prawdy, ale z tego co widać, nie da się. Zrobimy inaczej. IPN w moim przypadku, w sprawie rzekomej mojej współpracy z SB, wyjaśnienia wykonał niewłaściwie, nieuczciwie, niedbale. Właściwie wykonał to na spreparowanych, przygotowanych materiałach przez SB. SB zniszczyło w moim przypadku blisko 100 opasłych tomów zostawiając przygotowanych fachowo kilka karteluszek. Jednocześnie IPN dopuścił nieodpowiedzialnych, niefachowych ludzi do wyciągania i publikowania kłamliwych oskarżeń i pomówień. Ci pracownicy Państwowi łamiąc prawo i wyroki sądowe głosili publicznie wyroki odwrotne. Takim postępowaniem IPN naraził mnie osobiście i Solidarność na osłabienie tak wspaniałego zwycięstwa nad komunizmem pod moim bezdyskusyjnym kierowaniem od początku do końca. Głęboko wierzyłem, że IPN wyjaśni wiele spraw z mojego bogatego życiorysu, a tymczasem IPN opowiedział się po stronie manipulacji i kłamstw opracowanych i podrzuconych przez SB. Wobec tego IPN oddaję do sądu, wierząc, że sąd zrobi to dokładniej, zawodowo, co może doprowadzi wreszcie do prawdy".
Zapytaliśmy dziś rano w Biurze Prezydenta Lecha Wałęsy w ECS, czy to oświadczenie oznacza, że debaty nie będzie. Dostaliśmy odpowiedź jego współpracowników, że negocjacje wciąż trwają, debata nie jest jeszcze oficjalnie odwołana, a spór między byłym prezydentem RP a IPN dotyczy tak naprawdę jednego punktu: chodzi o to, że Wałęsa chce mieć ostatnie słowo. Wersja Wałęsy: jego 10-minutowy wstęp; potem adwersarze prezydenta mają po 8 minut na wypowiedź, a Wałęsa 5 minut na ripostę (czyli 8:5); a na koniec Wałęsa podsumowuje debatę pięciominutowym wystąpieniem. Tymczasem IPN miał obstawać przy tym, żeby po pięciominutowych ripostach Wałęsy, jego przeciwnicy mieli jeszcze po trzy dodatkowe minuty (czyli wersja 8:5:3). Nie było też miejsca na podsumowanie Wałęsy na koniec. Wałęsa nie miał zamiaru się na to godzić i to był główny - i w zasadzie jedyny - punkt sporny.
- Pan prezydent zaproponował tę debatę, chce się spotkać ze swoimi przeciwnikami, i liczył jedynie na to, że jego wola w kwestii kształtu debaty zostanie uszanowana - usłyszeliśmy w Biurze Lecha Wałęsy. - Ale IPN nie chce ustąpić. Negocjujemy dalej.
Tymczasem okazuje się, że nie ma już z kim i czego negocjować. Około południa, 3 lutego, nieoficjalnie powiedziano nam w IPN, że "do debaty raczej nie dojdzie, a szkoda, bo byłby to pierwszy sparing Wałęsa - Cenckiewicz plus Gontarczyk w tak ważnej sprawie”. [Cenckiewicz i Gontarczyk są autorami książki “SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii” wydanej przez IPN w 2008 roku, w której oskarżają Wałęsę o bycie TW “Bolek” - red]