Prof. Lidia Wolska z Zakładu Toksykologii Środowiska z Gdańskiego Uniwersytetu Gdańskiego, opowiadała m.in. o rodzajach zanieczyszczenia powietrza. - Mamy zanieczyszczenia fizyczne, takie jak hałas, pył, promieniowanie elektromagnetyczne i drgania. Są też chemiczne, pewnie najbardziej znane, czyli różnego typu tlenki, węglowodory czy różne związki organiczne i nieorganiczne.
- Występuje też zanieczyszczenie biologiczne, a więc bakterie, grzyby i pyłki roślin - wyliczała prof. Wolska.
Podkreślała też, że zanieczyszczenie w postaci pyłu może być naturalne. Tak jest np. z tym, który dociera do naszego kraju z Sahary albo w wyniku wybuchających wulkanów.
W przypadku pyłów duże znaczenie ma rozmiar ich cząstek. Jeden z najbardziej "popularnych" - pył PM 10 to cząstki o średnicy mniejszej od 10 mikrometrów, jest też PM 2,5, czyli o średnicy 2,5 mikrometrów i mniej, oraz PM1.
- Każdy z tych pyłów zatrzymuje się w naszym układzie odechowym w innym miejscu. Ten powyżej 10 mikrometrów zatrzymuje się w przegrodzie nosowej - jesteśmy w stanie go usunąć. Ten poniżej 10 mikrometrów dostaje się do górnych dróg odechowych i tam bywa już różnie. Pył mniejszy niż 2,5 dochodzi do płuc, i stamtąd już się nie wydostanie. Jeszcze mniejsze cząsteczki mogą przejść z pęcherzyków płucnych do krwi - tłumaczyła prof. Wolska.
Kto jest odpowiedzialny za wprowadzanie zanieczyszczeń do powietrza? - Procesy spalania poza przemysłem, czyli my sami - mówiła prof. Wolska. - Paląc w paleniskach domowych. Około 50 proc. pyłu PM 2,5 pochodzi właśnie z tego źródła. Do tego przyczynia się też transport drogowy i energetyka.
Prof. Dr hab. Cezary Pałczyński z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, opowiadał o tym, że powinniśmy się wystrzegać pyłków ultradrobnych. Zwracał uwagę, że w kuchni, w trakcie przygotowywania posiłków nie powinno być... dzieci. Nie powinny znajdować się także w pobliżu palącego się ogniska i domowego kominka. - To są źródła emisji cząsteczek ultradrobnych, które potencjalnie są najbardziej toksyczne - zaznaczył prof. Pałczyński.
Tłumaczył też, że pyły PM 2,5 i ultradrobne przechodzą do krwi i mogą spowodować nawet śmierć człowieka poprzez zatory czy zawał, ponieważ aktywują krzepnięcie krwi.
Z punktu widzenia alergologii, ale nie tylko, ważne są cząsteczki, które wydostają się z silników wysokoprężnych - diesla. - To niesłychanie szkodliwa emisja – podkreślał prof. Pałczyński.
Pył 2,5 wywołuje m.in. zaburzenia czynności płuc, występowanie świszczącego oddechu, a także zaostrzenia astmy. Zanieczyszczenie środowiska może też wpływać na zmiany epigenetyczne, które powodują, że jakiś gen przestanie a inny zacznie działać.
Agnieszka Muras, specjalistka ds. jakości powietrza w organizacji HEAL Polska, zajmującej się wpływem środowiska na zdrowie ludzi, przypomniała, że w Polsce obowiązują przepisy unijne, a więc poziomy alarmowania o zanieczyszczeniach, którymi oddychamy, reguluje dyrektywa unijna z 2008 r.
- Żaden kraj europejski nie ma odgórnie określonej wartości, przy której informuje się czy alarmuje społeczeństwo, jeśli chodzi o pyły zawieszone: PM10 i PM2,5 - poinformowała Agnieszka Muras.
Z powodu dużego wpływu zanieczyszczenia powietrza na zdrowie, WHO zaleca przyjęcie norm średniodobowych: dla PM 2,5 - 25 mikrogramów na metr sześcienny, a dla PM 10 - 50 mikrogramów. W Polsce poziom, przy którym informuje się obywateli o stężeniu PM10 wynosi 200 mikrogramów na metr sześcienny, a poziom alarmowania - 300 mikrogramów. To najwyższe normy w Europie. Na Węgrzech ten poziom wynosi 100, a w Belgii - 70.
- Powietrze, którym odychamy wpływa na to, jak się czujemy - podkreślała Muras. - Największy problem w Gdańsku to niska emisja, a więc te zanieczyszczenia, które wypuszczane są z kominów na wysokości do 40 metrów.
Adam Zarembski z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku przyznał, że w naszym mieście istnieje problem głównie z pyłem zawieszonym.
Kolejne spotkanie panelu obywatelskiego już w następną sobotę, 1 kwietnia.