
„Przemytnicy” to hasło przewodnie siódmej edycji Festiwalu Narracje (20 i 21 listopada 2015 r.). Nawiązujące do historii Nowego Portu 22 artystyczne instalacje autorów z Polski i ze świata stanęły w wielu miejscach, po których oprowadzała kuratorka Anna Smolak. Centrum festiwalowe umiejscowiono w dawnym Morskim Domu Kultury, którego siedziba mocno już podupadła.
Najpiękniejsza dzielnica w porcie
Pani Zdzisława Małolepsza pochodzi z Lubelszczyzny, ale w Nowym Porcie mieszka, odkąd skończyła roczek. Było to w 1945 roku. Spędziła tutaj dzieciństwo, lata szkolne i zawodowe, teraz jest na emeryturze.
– Jestem szczęśliwa, że ktoś wpadł na pomysł, żeby Narracje zrobić w naszej dzielnicy. To jest miejsce bardzo bogate historycznie, tymczasem wszyscy mają obraz złej dzielnicy portowej. A to jest zaszłość z dawnych lat. Gdyby na Nowy Port zwrócono więcej uwagi, to byłaby najpiękniejsza dzielnica w porcie.
Same Narracje to jednak jej zdaniem za mało, żeby przywrócić niegdyś pięknej, a dziś przez wielu zapomnianej dzielnicy dawny blask. – Chciałabym, żeby te powojenne domy, po których gdzieniegdzie został ślad, odrestaurowano i zrobiono taki prawdziwy skansen z tej dzielnicy – marzy pani Zdzisława. – Bardzo ubolewam też nad tym, że nasz wspaniały dom kultury już nie jest dostępny do publicznego użytku. To była wylęgarnia młodych talentów. Wszystko tam było – ogniska muzyczne, świetna kawiarenka, piękna sala teatralna, fantastyczne kino. I proszę sobie wyobrazić, że to wszystko zostało zaprzepaszczone.
Nowy Port to nie jest żadne dziadostwo
Zdaniem pani Zdzisławy, takie wydarzenie, jak Narracje, na pewno sprawi, że zrobi się trochę głośniej o tej rzadko dziś odwiedzanej dzielnicy, szczególnie że większość z przybyłych na festiwal nie jest z Gdańska.
– Przyjechało wielu młodych ludzi z różnych stron. Bardzo mnie to cieszy, że ludzie z zewnątrz do nas docierają i mają okazję zobaczyć tę dzielnicę. Mówi się, że Nowy Port to dziadostwo, a to nieprawda! – podkreśla stanowczo.
Tak samo myślą Kuba, który mieszka w Dolnym Wrzeszczu, i jego kolega Karol, z Wrzeszcza Górnego. Na Narracje trafili nieprzypadkowo, byli już na poprzedniej edycji.
– Prace pokazane rok temu we Wrzeszczu były dziwne. Tutaj oddają klimat miasta, klimat Nowego Portu – mówi Kuba.
W tym roku szczególnie podobały im się prace „Pod ścianą. Pamięć ślepej uliczki” i „Operacja: Pokonać Przestrzeń”, ale całe wydarzenie uważają za udane: – Dobrze, że coś dzieje się w mieście. Są tu ludzie, którzy nigdy nie byli w tej dzielnicy, a teraz oglądają całą okolicę i mam wrażenie, że im się tu podoba – mówi Kuba.

Mieszkańcy nie chcą instalacji
Faktycznie, przyjezdni z innych dzielnic, a nawet miast tłumnie stawili się na festiwalu, ale mieszkańców Nowego Portu było już niewielu. Między innymi dlatego, że… nie wszyscy wiedzieli o wydarzeniach.
– Czemu tu jest tylu młodych? Skąd oni są? – nie krył zdziwienia jeden z mieszkańców domu przy ulicy Na Zaspę, gdzie umieszczono część instalacji. – Co to za festiwal? Narracje? Widziałem w klatkach porozwieszane informacje, ale nie przeczytałem, bo nie miałem okularów.
Zdarzyła się też nieprzyjemna sytuacja, niektórzy mieszkańcy działania artystów potraktowali nieprzychylnie. Szczególnie przeszkadzała praca, która znalazła się w przesmyku między budynkami, w podwórku przy ulicy Wilków Morskich 6. Zawinił agregat.
– Hałasował, a to zdenerwowało sąsiadów, którzy... odcięli nam prąd – mówi Michał Szymończyk, jeden z autorów instalacji zatytułowanej „Międzymorze”. Sama praca mogłaby się jednak spodobać mieszkańcom, bo nawiązywała do kultowego zakładu fotograficznego „Foto-Port”, który działał tam do lat 90. – Chcieliśmy nawiązać do klimatu nowoporckiego. Niedawno odkryto negatywy po tutejszym fotografie Józefie Kurzawskim, który prowadził swój zakład wiele lat. W testamencie polecił zniszczyć wszystkie negatywy, więc większość spalono. Później w piwnicy odnaleziono jakieś pozostałości rolek portretów, zniszczone przez wilgoć i pleśń, ale udało się je odzyskać. Chcieliśmy pokazać je w interesujący sposób, szkoda, że się nie udało.

Nowoporcianom trudno się rozkręcić
Pani Zdzisława, która Nowy Port nazywa swoim domem i nadal ma tu zaprzyjaźnione koleżanki z ławy szkolnej, również zauważyła brak sąsiadów.
– Mieszkańców Nowego Portu jest niewielu. Myślę, że to dlatego, że ludzie tutaj są bardzo konserwatywni. Zaczęliśmy organizować takie spotkania czwartkowe dla mieszkańców, żeby ich trochę rozruszać, wyciągnąć z domów, sprzed telewizorów. Planujemy w najbliższym czasie wieczorek muzyczno-literacki. Ale jak tylko próbuję kogoś zaprosić, to słyszę: „oj, nie, ja dziękuję”. No koniec świata! – mówi pani Zdzisława.
Jej zdaniem wynika to z tego, że mieszkańcy Nowego Portu nie są przyzwyczajeni do tego typu inicjatyw. – Do tej pory pod uwagę brano tutaj tylko dzieci i osoby bardzo biedne, potrzebujące pomocy. Nie było nigdy takich inicjatyw, żeby inne osoby mogły z czegoś korzystać. Ale pomału się rozkręcimy! – obiecuje nowoporcianka.
Ostatni spacer z przewodniczką po instalacjach Narracji – w sobotę, 21 listopada, start o godz. 20 przy restauracji Perła Bałtyku.
Szczegółowy program festiwalu Narracje